Nareszcie, po 2 miesiącach oczekiwań, dotarła moja maszyna! Nie jest to jakiś cud techniki, zwykły Łucznik ale to moja pierwsza więc jestem do niej bardzo przywiązana. Wygospodarowałam dla moich książek i kilku pudełek z przyborami do szycia miejsce w szafie. Od razu po rozpakowaniu maszyna też tam się znalazła ale oczywiście zaraz biorę się do szycia :). Musiałam tylko kupić sobie transformator bo w gniazdkach tutaj mamy inne napięcie.
Kiedy tylko skończyłam sprzątać mieszkanie (bo trochę naszych rzeczy dotarło i trzeba było wypakować wszystko z kartonów) wybrałam się do pobliskiego sklepu z materiałami. Wchodziłam do niego już kilka razy, oglądałam, podziwiałam i dotykałam materiały – oczywiście gdybym mogła kupiłabym po metrze każdego :). W Polsce właśnie tego brakuje mi najbardziej – sklepów gdzie można nabyć „patchworkowe” tkaniny. Kiedy mieszkałam w Hiszpanii w pobliżu miałam 2 sklepy, w których dodatkowo odbywały się kursy patchworku. Tutaj w Rio sklep mam pod nosem :). Na szczęście w Polsce powstało dużo sklepów internetowych i bez problemów można w sieci znaleźć fajne materiały. A oto moje nowe miejsce wędrówek :) :
I nowe, ciemne materiały w gitary, gwiazdki i nutki. Powstanie z nich coś dla małego chłopca… :).
Pozdrawiam serdecznie i zabieram się do szycia!