Grudzień zdecydowanie jest za krótki :). Czasu brakuje na szycie…
Pozdrawiam serdecznie!
Grudzień zdecydowanie jest za krótki :). Czasu brakuje na szycie…
Pozdrawiam serdecznie!
Witam serdecznie. Jeszcze kilka dni do Wigilii ale nie będę zanudzać Was kolejnymi reniferami czy też innymi ozdobami świątecznymi. Dzisiaj będzie coś dla dzieci i coś dla nowożeńców.
W najbliższych dniach na świat przyjdzie Marysia – jej mama ma termin porodu przewidziany na 25 grudnia – więc córeczka może okazać się wspaniałym prezentem na Boże Narodzenie :). Pokój dla małej księżniczki jest już przygotowany a będzie w nim między innymi taka poduszka:
Druga rzecz, którą chcę Wam dziś pokazać to aniołek uszyty w prezencie dla pary, która niedawno brała ślub:
Może uda mi się jeszcze coś uszyć przed świętami – tak w ramach odstresowania się od robienia porządków i przygotowywania wigilijnych potraw :). Bo najbardziej na świecie kocham szyć i nic nie jest w stanie mnie przed tym powstrzymać!
Pozdrawiam – już świątecznie :)
Dla tych, którzy zaglądają na bloga mam niespodziankę – poduszkę, którą uszyłam w długi weekend majowy :). Kto chętny niech się zgłasza w komentarzach. Startujemy dzisiaj, zabawa zakończy się 1 lipca i wtedy podam zwycięzcę :). A więc do dzieła!
A poduszka taka:
Ja szykuję się na kolejny długi weekend, już w tym tygodniu. Pogoda ma być ładna więc nie wiem czy tym razem uda się coś uszyć. Raczej wybierzemy się z rodziną w plener :).
Pozdrawiam serdecznie!
Z potrzeby urozmaicenia sobie szycia – bo ostatnio tylko dekoracje świąteczne powstają – uszyłam poduszkę dla wielkiej miłośniczki kotów :). Szycie poszło szybko, wystarczył kształt głowy kota, trochę haftowania i przyszycie oczek. Za to wypełnianie tej poduszki okazało się wyzwaniem. Postanowiłam zrobić wypełnienie z kulki styropianowej czy jak to się tam nazywa… małe, wściekle rozsypujące się kuleczki, elektryzujące się i przyczepiające do wszystkiego dokoła. Zabrałam się za to w nocy, kiedy dzieciaki smacznie spały. Dobrze, że nikt nie widział mojego pokoju po tej operacji… Naprawdę starałam się być ostrożna przy wypełnianiu poduszki (a robiłam to pierwszy raz) i tak skończyło się na wielkim odkurzaniu – oczywiście rano :) domownikom i sąsiadom pozwoliłam spokojnie spać. Zamknęłam pokój żeby te kulki nie wypełzły przez drzwi i zadowolona z efektu (z poduszki) położyłam się do łóżka starając się o tych złośliwych kuleczkach nie myśleć.
Poduszka dzięki temu wypełnieniu jest mięciutka, kuleczki przesuwają się w środku i trudno zrobić zdjęcia tak, żeby głowa kota „trzymała” kształt. Dodatkowo w trakcie poduszkowej sesji do pokoju wkroczył mój synek – lat jeden i pół. Wskoczył ze swoimi resorakami na łózko gdzie akurat poduszka się fotografowała i kota zaczął tarmosić. Pomyślałam zatem, że go wykorzystam i sesja będzie z dzieckiem ale spróbujecie takiego malucha namówić do współpracy … ciężko było, robił co chciał, a zdjęcia z tego wyszły takie:
Wkrótce czeka mnie szycie drugiej kociej poduchy, córka od razu też „zachciała” i nawet już sobie wybrała materiał, z którego ma powstać kot. Obiecałam, że po świętach się za to zabiorę. Cały czas kombinuję jak te kuleczki okiełznać i żeby za drugim razem tyle bałaganu nie było…
Pozdrawiam bardzo wiosennie!
Trochę spóźniona jestem z tym postem bo miał być opublikowany przy okazji Walentynek. No ale cóż – udało mi się zasiąść na dłużej do komputera dopiero dzisiaj. Będzie więc szybko :). Oto poducha walentynkowa 2017:
Kochajcie się każdego dnia :)
Pozdrawiam serdecznie!
W ubiegłą sobotę Kasia i Łukasz przysięgali sobie miłość aż do śmierci a ja uszyłam dla nich poduszkę na obrączki :). Oto ona – biała poduszka i srebrne dodatki:
Wkrótce coś więcej ale jak na razie ciągle jestem w trakcie przeprowadzki :).
Pozdrawiam serdecznie!
Ostatnio częściej publikuję nowości na Facebooku i trochę się opuszczam z pisaniem ale bloga zaniedbać nie wypada więc dziś poduszka różowo- różowa :). Powstała ze ścinków po szyciu kap. Zawsze zostanie ich sporo, wkałdam je do specjalnych woreczków, segreguję kolorami i od czasu do czasu probuję coś z nich uszyć żeby zbyt długo nie czekały na swoją kolej :). Wybrałam prosty wzór, same małe kwadraty, pikowanie w formie zygzaka a efekt oto taki:
Tyle na dziś, postaram się częściej coś na blogu napisać będzie mi miło jesli zostawicie komentarz, będę wiedziała, że jeszcze tu zaglądacie i nie piszę tylko dla siebie :).
Pozdrawiam serdecznie! Miłego tygodnia!
W ubiegłą sobotę moja córka szalała na dwóch przyjęciach urodzinowych. W południe była zaproszona do swojej przyjaciółki ze szkolnej ławki Maryam a wieczorem byliśmy u zaprzyjaźnionej polskiej rodziny i świętowaliśmy urodziny Wojtka. Postanowiłyśmy z Lidią, że dzieci zostaną obdarowane poduszkami. Dla Maryam kolory poduszki wybrała córka, wcześniej upewniając się czy przyjaciółka takie lubi a kolory dla Wojtka podpowiedziała jego mama :). Zabrałam się do szycia w ostatniej chwili – w piątek wieczorem więc praca trwała aż do północy. Rano zdążyłam zrobić zdjęcia i poduszki powędrowały do dzieci :).
Trzecia poduszka powstała w niedzielę ale doczekała się zdjęć dopiero dzisiaj. Któregoś popołudnia koleżanka napisała mi sms-a, że chciałaby dużą poduszkę pomarańczowo-fioletowo- szarą… pomyślałam, że trudno będzie dobrać jakieś fajne materiały ale moja szafa nie zawiodła :). Przeglądając półkę z materiałami w odcieniach czerwieni i pomarańczu rzuciła mi się w czy tkanina w kwiatuszki – szaro-beżowe tło, pomarańczowe kwiatki i fioletowe łodyżki z listkami. Nie mogło być bardziej idealnie :). Wzór z trójkątów, układających się w kolorowy zygzak, widziałam w kapie na jednym z przeglądanych blogów. Efekt bardzo mi się podoba, do tego stopnia, że dla siebie też taką poduchę uszyję – kiedyś oczywiście :) tyle, że szaro-żółtą z tych samych materiałów, których użyłam w poduszce dla Wojtka. Mam nadzieję, że przyjaciółka będzie usatysfakcjonowana doborem tkanin…
Zaplanowałam sobie pracowity weekend ale jak to z planami bywa – czasami nie uda się ich zrealizować… Sobota kusiła piękną pogodą więc dotlenialiśmy długo najmłodszego członka rodziny, po spacerze trochę odgruzowywaliśmy mieszkanie a z kolei dziś, w niedzielę, dopadło nas lenistwo. Tylko, że dla mnie dzień bez uszycia czegokolwiek, choćby najmniejszej rzeczy jest dniem straconym! Musiałam więc chociaż na chwilę usiąść do maszyny. Z tego właśnie przymusu powstała poducha z uszami :). Myślałam o szyciu wielkanocnych zajączków tudzież królików ale nie było mi z nimi po drodze w ten weekend. Postanowiłam zajrzeć do szafy z materiałami i tam właśnie zaatakował mnie kawałek szarego polaru. W jednej chwili doznałam olśnienia i pół godziny później poducha była gotowa. Ja jestem zadowolona, że coś uszyłam, córka jest zadowolona, że ma nową poduszkę, zrobiłyśmy kilka fotek i post gotowy :). Oto nasza mała sesja:
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
W tym roku zaszalałam na Walentynki – uszyłam aż trzy rzeczy :). Nigdy mi się nie udało zdążyć na czas… Córka co roku prosi mnie żebym na „miłosne święto” coś zrobiła, tym razem prośba została spełniona! Nie było łatwo, mały człowiek w domu nie pomagał, odciągał skutecznie od maszyny ale dałam radę :). W ogóle zauważyłam, że jestem bardziej „ogarnięta” od czasu kiedy się Leon urodził. Mam mniej czasu dla siebie więc muszę go efektywniej wykorzystać.
A więc dla córki uszyłam taką poduszkę:
Od dłuższego czasu myślałam o zrobieniu takiego serca na poduszce, niekoniecznie akurat w poduszce „walentynkowej”. Gdzieś na którymś z blogów widziałam taki sposób wycięcia wzoru i patchworku umieszczonego pod spodem. Wykorzystam tę technikę z pewnością jeszcze nie raz.Uszyłam też patchworkowe serduszko, które można wygrać w konkursie „Pokaż miłość” na stronie FB bloga Przede wszystkim kobieta, wszystkie informacje o tym konkursie znajdziecie tutaj.
I na koniec poszewka na poduszkę, którą postanowiłam oddać w dobre ręce komuś kto obserwuje moje poczynania na stronie FB. Zgłaszać można się do 14 lutego, jeśli nie korzystasz z Facebooka, komentarz z chęcią posiadania tej poszewki zamieść tutaj na blogu – pod postem. Wszystkie zgłoszenia zostaną uwzględnione :).
Pozdrawiam serdecznie!