Jak już pisałam (nie raz i nie dwa) robię w Rio mnóstwo zakupów „materiałowych”. Zachwycam się za każdym razem kiedy wchodzę do sklepów z tkaninami. Chciałabym mieć je wszystkie! Oglądam, dotykam, planuje co można by z nich uszyć a mąż z córką przebierają nogami z niecierpliwości. Kocham te miejsca i mogłabym zamieszkać w takim sklepie :). A wiecie co jest najfajniejsze? W tych sklepach można również wziąć udział w różnych warsztatach i kursach „szyciowych”. Wybierasz kilka materiałów i idziesz do sali gdzie odbywają się zajęcia :). Chciałam jeszcze nadmienić, że robię zakupy też w sklepach internetowych, gdzie za metr materiału można zapłacić trochę mniej niż w sklepie stacjonarnym. Nic jednak nie zastąpi podziwiania materiałów na własne oczy :).
Oto co ostatnio nabyłam. Dwa fajne zestawy z owadami :).
Pszczółki:
No i mnóstwo moich ulubionych nici do pikowania. Trudno było mi znaleźć je w Polsce. Wszystkie, które miałam, kupiłam w Hiszpanii gdzie swego czasu mieszkałam i gdzie zaczęła się moja przygoda z patchworkiem :). .
Wczoraj pomyślałam też o wszystkich, którzy odwiedzają mojego bloga i kupiłam dwa małe zestawy tkanin na Candy :). Lecę zrobić zdjęcia na baner!
Pozdrawiam!