Wczorajsza bezsenność zaowocowała ukończeniem literek, które szyłam dla Lidii. Chyba już 2 miesiące leżały i czekały na swoją kolej. A w zasadzie to czekała literka „A”, resztę skończyłam już dawno ale za pierwszym razem źle zszyłam te nieszczęsne „A” i zostawiałam to na inną chwilę. Jak widać chwila to pojęcie względne :). Materiał na literki nie był przypadkowy, musiał pasować do spodni królika, którego Lidia dostała od cioci Asi zwanej przez moją córkę „Ciocią Asią od Skakania” :). Podrzucamy czasami Lidię do cioci a scenariusz ich wspólnych zabaw zawsze wygląda tak samo: Lidia mówi – „ciocia skaczemy” i rozpoczyna się szaleństwo akrobacji na fotelu. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli któregoś dnia kupować cioci nowych mebli :). Ciocia Asia to moja przyjaciółka i guru od wszelakich ozdób w stylu Tildy. Spodobało mi się szycie literek. Dostałam już nawet zlecenie na kolorowe literki dla ślicznej księżniczki więc na pewno pojawią się jeszcze na blogu.